Tak wiem, długo kazałam Wam czekać na ten post ale w końcu jest! Byłam mocno zapracowana (jak zawsze!), a fotki się same nie obrobią, więc dopiero teraz znalazłam chwilę na opisanie naszych wrażeń z kolejnego pobytu w Czarnej Owcy w Istebnej.
Pierwszy raz Czarną Owcę odwiedziliśmy w sierpniu zeszłego roku i mimo brzydkiej pogody bardzo miło wspominaliśmy tamten wypad (relację z naszego pobytu przeczytacie tutaj). Żałowaliśmy tylko, że z powodu deszczu nie mogliśmy się w pełni nacieszyć „strefą relaksu”. Tegoroczny wypad był spontaniczny, bo majówkę mieliśmy spędzić w domu, ale wystarczyło jedno zdjęcie na instagramie Czarnej Owcy, by skusić nas na wycieczkę. To się nazywa skuteczny marketing! 😉
Tym razem trafiliśmy na przepiękną pogodę i ciepłe wiosenne wieczory spędzaliśmy na ogromnym tarasie Czarnej Owcy, wyciągnięci na leżaczkach z zimnym piwkiem w ręku. Chillout z widokiem na góry – czego chcieć więcej? 🙂 Gwarantuję Wam, że takiej strefy relaksu z tak pięknym widokiem na góry nie znajdziecie w całym Beskidzie Śląskim! Zresztą sami zobaczcie! 🙂
Śniadania były równie pyszne jak rok temu, więc zapomnieliśmy na chwilę od diecie, tym bardziej, że świeże powietrze i widok na góry zaostrzały apetyt. Po śniadaniu pakowaliśmy plecaki i ruszaliśmy w góry. Nie będę dublować postów, więc o naszych górskich wycieczkach przeczytacie tutaj.
Jak pewnie pamiętacie narzekałam trochę, że na pieski mogłaby czekać w pokoju miska z wodą. No to patrzcie jaką niespodziankę zastał Nikon w pokoju! Mała rzecz, a cieszy i jestem pewna, że każda psia matka i każdy psi ojciec docenią taki miły gest! Niech Was nie zwiedzie sfoszona mina Nikona, on naprawdę cieszył się z niespodzianki, tylko miał focha, że umyłam mu podwozie 😉 Tym razem Nikon dostał też gratisowy pobyt, za który serdecznie dziękujemy!
Za każdą marką stoją ludzie, a Czarna Owca to dzieło Bartka, jej przesympatycznego młodego właściciela. Bardzo lubię pozytywnych ludzi, z którymi można na luzie pogadać w zasadzie o wszystkim, więc trzymam mocno kciuki za Bartka i Czarną Owcę bo widać, że wkłada w nią całe serce.
Podsumowując, Czarna Owca to miejsce do którego chce się wracać! My na pewno wrócimy tu znowu jesienią i Was też zachęcamy do odwiedzenia Czarnej Owcy, która na liście naszych ulubionych psiolubnych pensjonatów zajmuje w dalszym ciągu pierwsze miejsce!
PS. Ostatnim razem nie zrobiliśmy żadnych zdjęć, więc teraz nadrobiliśmy zaległości! Prawda, że jest tam pięknie?