-
Uwielbiamy takie powroty, czyli Czarna Owca po raz drugi.
Tak wiem, długo kazałam Wam czekać na ten post ale w końcu jest! Byłam mocno zapracowana (jak zawsze!), a fotki się same nie obrobią, więc dopiero teraz znalazłam chwilę na opisanie naszych wrażeń z kolejnego pobytu w Czarnej Owcy w Istebnej. Pierwszy raz Czarną Owcę odwiedziliśmy w sierpniu zeszłego roku i mimo brzydkiej pogody bardzo miło wspominaliśmy tamten wypad (relację z naszego pobytu przeczytacie tutaj). Żałowaliśmy tylko, że z powodu deszczu nie mogliśmy się w pełni nacieszyć „strefą relaksu”. Tegoroczny wypad był spontaniczny, bo majówkę mieliśmy spędzić w domu, ale wystarczyło jedno zdjęcie na instagramie Czarnej Owcy, by skusić nas na wycieczkę. To się nazywa skuteczny marketing! 😉 Tym razem…
-
Wspomnienia z majówki, czyli pies na szlakach Beskidu Śląskiego.
W tym roku mieliśmy nigdzie nie jechać, ale wystarczyło jedno zdjęcie na instagramie Czarnej Owcy by nas skusić na weekendowy wypad. O naszym pobycie w u owieczek napiszę więcej jutro w osobnym poście, a dziś opowiem o naszych wycieczkach po górkach Beskidu Śląskiego. Nasza majówka była nieco spóźniona, bo zaczęła się 4 maja, ale pogodę mieliśmy cudną, więc w końcu mogliśmy w pełni nacieszyć się górami. Jak pewnie pamiętacie, nasz poprzedni pobyt w Istebnej był mało rozrywkowy, bo cały weekend lało, ale tym razem pogoda wynagrodziła nam to z nawiązką i naładowaliśmy baterie słoneczne do pełna! Moje się nawet trochę przeładowały, ale o tym za chwilę 😛 Pierwszego dnia po…
-
Wspomnienia z pobytu w Czarnej Owcy w Istebnej.
Jak już kiedyś wspominałam, na urodziny zamiast prezentów wybieramy się z Kamilem na weekendowe wycieczki. W jego urodziny w sierpniu zeszłego roku wybór padł na Istebną i pensjonat Czarna Owca. Bardzo lubimy jeździć w góry, a Beskid Śląski jest tylko dwie godzinki drogi od Opola, więc jest to idealne miejsce na weekendowy wypad. Nikon oczywiście zawsze jeździ z nami 😉 Niestety tym razem pogoda nam nie dopisała i przez większość naszego pobytu padał deszcz, więc za dużo nie pozwiedzaliśmy. Udało nam się jednak zrobić długi spacer po lesie i wdrapać się na małą górkę, więc psowaty miał trochę ruchu (my zresztą też). Z racji tego, że sporo czasu spędziliśmy jednak…
-
Wspomnienia z Ustronia, czyli hotelowe perypetie z psem w roli głównej.
W myśl zasady „collect moments not things” na urodziny zamiast prezentów wyjeżdżamy na wycieczkę. W listopadzie z okazji moich urodzin wybraliśmy się do Ustronia (tego górskiego). Trafiliśmy na cudowną pogodę i spędziliśmy tam fantastyczny weekend, ale nie obyło się bez perypetii, o których przeczytacie w dzisiejszym poście. Obiecaliśmy dawać Wam namiary na psiolubne miejsca, więc pewnie zastanawiacie się gdzie się zatrzymaliśmy? Ano z tym był mały problem. Tradycyjnie pensjonatu szukaliśmy na booking.com, zaznaczając opcję wyszukiwania obiektów akceptujących zwierzęta. Znaleźliśmy fajnie wyglądający pensjonat, zaklepaliśmy datę i spokojnie czekaliśmy na dzień wyjazdu. Wyobraźcie sobie jak wielkie było nasze zdziwienie, gdy na progu powitała nas bardzo niemiła Pani (dalej BNP), która oburzyła się,…