Wspomnienia z majówki, czyli pies na szlakach Beskidu Śląskiego. | Psiewspaniale

by Ela & Nikon
6 lat ago
2550 Views

W tym roku mieliśmy nigdzie nie jechać, ale wystarczyło jedno zdjęcie na instagramie Czarnej Owcy by nas skusić na weekendowy wypad. O naszym pobycie w u owieczek napiszę więcej jutro w osobnym poście, a dziś opowiem o naszych wycieczkach po górkach Beskidu Śląskiego.

Nasza majówka była nieco spóźniona, bo zaczęła się 4 maja, ale pogodę mieliśmy cudną, więc w końcu mogliśmy w pełni nacieszyć się górami. Jak pewnie pamiętacie, nasz poprzedni pobyt w Istebnej był mało rozrywkowy, bo cały weekend lało, ale tym razem pogoda wynagrodziła nam to z nawiązką i naładowaliśmy baterie słoneczne do pełna! Moje się nawet trochę przeładowały, ale o tym za chwilę 😛

Pies na szlakach Beskidu Śląskiego

Pierwszego dnia po drodze do Istebnej zatrzymaliśmy się w Ustroniu na długi spacer wzdłuż Wisły. Mam ogromny sentyment do Ustronia, bo tam spędzałam wakacje za dzieciaka, ale obecnie jest tam już jak dla mnie za dużo turystów. Idąc ścieżką co chwilę musieliśmy kogoś mijać i uważać na przejeżdżających szybko rowerzystów. Dopiero na dalszym odcinku trasy zrobiło się spokojniej i Nikon mógł spacerować na luźnej smyczy. Zdecydowanie przyjemniejszy był nasz wieczorny spacer po leśnych ścieżkach w Istebnej. Dlatego ta miejscowość, o wiele spokojniejsza i jeszcze nie zadeptana przez stada turystów, podoba mi się od jakiegoś czasu bardziej od Ustronia.

W sobotę za radą przesympatycznej kelnerki z Czarnej Owcy (pozdrawiamy!) postanowiliśmy zdobyć Baranią Górę. Oczywiście zanim dojechaliśmy na parking musieliśmy pobłądzić (normalka!), a cofanie na wąskich górskich dróżkach przyprawia mnie o palpitacje serca, ale teraz mamy przynajmniej co wspominać 😉

Na trasę wyruszyliśmy spod Stecówki (To jednak nie była Sycówka🤣 Dzięki Bartek za poprawkę!😅), idąc najpierw czerwonym, a następnie czarnym szlakiem. Trasa jest bardzo łatwa i co jakiś czas można podziwiać piękne widoki. Nikon spisywał się bardzo dzielnie i dreptał za nami tymi swoimi krótkimi łapkami, co jakiś czas obsikując paprotki. Po około godzince dotarliśmy do schroniska i po krótkiej przerwie na wodę i smaksy ruszyliśmy dalej.

I tutaj powinnam opisać jak Nikon dzielnie wspinał się na szczyt, ale nie… Przy wejściu na dalszą część szlaku stoi bowiem tablica z informacją o zakazie wprowadzania psów. Dosłownie opadły mi ręce i wszystko inne co mogło mi opaść, bo byliśmy już w połowie trasy na szczyt, a tu taka „niespodzianka”. Nikon został więc z Kamilem przy schronisku, a na szczyt ruszyłam z moją mamą. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy na trasie spotkałyśmy masę psów! Okazało się, że nikt nie przejmuje się zakazem, a ja miałam wyrzuty sumienia, że chłopaki zostali na dole. A Wy stosujecie się do takich zakazów, czy zabieracie pieski ze sobą?

Samo podejście na szczyt jest już bardziej strome niż pierwsza część trasy, ale nie jest jakoś specjalnie wymagające. Trasa przebiega jednak w słońcu, więc nie zróbcie tego błędu co ja i posmarujcie się wcześniej kremem z filtrem (piszę to ściągając kolejną warstwę skóry z ramion i dekoltu). Wejście na szczyt zajmuje godzinkę, a na górze czeka nagroda w postaci cudownych widoków. Warto wdrapać się na wieżę widokową, bo przy ładnej pogodzie widać z niej przepiękną panoramę Beskidu Śląskiego, Małego, Makowskiego i Żywieckiego, a przy dobrej widoczności można podziwiać z niej Tatry, Góry Choczańskie, Małą Fatrę, Góry Strażowskie, Jaworniki, Beskid Śląsko-Morawski, a nawet Jesioniki należące już do Sudetów! Za te widoki Barania Góra (1220 m.n.p.m.) trafiła na drugie miejsce moich ulubionych górskich tras, zaraz po czeskim Pradziadzie.

Zdjęć z naszej wycieczki na Baranią Górę niestety nie będzie, bo nie wiedziałam jak wymagająca będzie trasa i nie chciałam katować Kamila noszeniem dodatkowych kilogramów sprzętu, ale może następnym razem zrobimy sobie zdjęcia na szczycie już w komplecie (bo tym razem Nikon idzie z nami!).

Po zejściu do schroniska Nikon tradycyjnie wylizał mi całą twarz (Pańcia gdzieś ty była?!), zjedliśmy pyszną kwaśnicę, wypiliśmy zimne piwko (biedny Kamil musiał się raczyć bezalkoholowym) i ruszyliśmy w drogę powrotną do samochodu. Tym razem wybraliśmy czerwony szlak, który podobał nam się jednak zdecydowanie mniej niż czarny.

Po godzince dotarliśmy do samochodu, a Nikon rozłożył się na swojej macie chłodzącej i zaczął smacznie chrapać. Powrót do Istebnej okazał się kolejną „przygodą”, gdyż Google Maps pokierowało nas na zamkniętą leśną drogę (po drodze nie było żadnego znaku), więc już się zastanawiałam, czy czeka nas noc w lesie (przypomniały mi się wszystkie horrory o leśnych mordulcach) 😉 Ale na szczęście udało nam się jakoś stamtąd wyjechać i spaliśmy jednak w wygodnych łóżkach w Czarnej Owcy. Ufff 🙂

W niedzielę po śniadaniu spakowaliśmy się i ruszyliśmy na Równicę, którą ostatni raz widzieliśmy w listopadzie, pokrytą grubą warstwą białego puchu. Zaparkowaliśmy pod Dworem Skibówki, więc wejście na szczyt zajęło nam zaledwie pół godzinki, ale nie chcieliśmy przemęczać psowatego dłuższą trasą, bo już był padnięty po wycieczce na Baranią Górę. Na szczycie strasznie wiało, więc zrobiliśmy tylko kilka zdjęć i ruszyliśmy w drogę powrotną.

Pies na szlakach Beskidu Śląskiego

Po zejściu ze szczytu posiedzieliśmy jeszcze na polance nad pensjonatem, rozkoszując się słonkiem. No dobra ja siedziałam w cieniu, bo klatę i ramiona miałam już koloru dojrzałego buraczka (to te przeładowane baterie słoneczne!) 😉 Następnie zjedliśmy pyszny obiad na tarasie Dworu Skibówki (ach te widoki!) i ruszyliśmy w drogę powrotną do Opola. Spodziewałam się dużych korków, ale na szczęście poza jednym na wyjeździe z Ustronia jechało się bardzo przyjemnie.

Nasz majówkowy wypad zaliczamy do baaardzo udanych! Nie mogliśmy sobie wymarzyć piękniejszej pogody, nawdychaliśmy się świeżego górskiego powietrza, rozruszaliśmy mięśnie i nacieszyliśmy oczy pięknymi widokami. Czego chcieć więcej? A ja Wam udała się majówka? Pochwalcie się w komentarzach!

Pies na szlakach Beskidu Śląskiego

Tagi: , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *